niedziela, 6 grudnia 2015

Recenzja - SikTh - Opacities

SikTh - Opacities

W ostatnich latach widzieliśmy kilka całkiem udanych powrotów z zaświatów. Gorguts, Carcass, At The Gates - wszystkie te zespoły odcisnęły silne piętno na scenie metalowej i udało im się powrócić w wielkim stylu, lecz na wydania żadnej z tych grup nie czekałem z takim wytęsknieniem jak na "Opacities". SikTh stanął zatem przed niezwykle wygórowanymi wymaganiami i choć bardziej ortodoksyjni fani mogą mieć kilka zastrzeżeń, to wciąż jest to jedna z najlepszych płyt tego roku.
Na samym początku należy zaznaczyć, iż tym razem muzyka tych panów stała się odrobinę mniej eksperymentalna niż wcześniej. W związku z niezwykłym rozwojem nowoczesnej metalowej progresywy styl SikTh stracił odrobinę swojej świeżości oraz przestał nieustannie zaskakiwać. Na całe szczęście na tym kończą się wszelkie zarzuty, które można skierować pod adresem ich najnowszego dzieła, cała reszta to czyste złoto.
Chociaż zespół stracił nieco element zaskoczenia, który zagwarantował im kultowy status, lecz w kwestii unikalności brzmienia oraz niepowtarzalnego charakteru nie zmieniło się nic. Na "Opacities" znajdziemy wszystko, co sprawiało, że ci panowie są absolutnie nie do podrobienia. Szalone, dynamiczne, nieszablonowe wokale zaskakują na każdym kroku i choć na nich samych dałoby się zbudować niezwykle interesujący album, to twórcy nie zamierzali iść na łatwiznę. Warstwa instrumentalna jest równie złożona i imponująca, co wokale. Żaden z wykonawców nie obija się jedynie wypełniając pasma dźwięku, każda partia jest tu niezwykle dopracowana, skomplikowana i ukazuje wyśmienite umiejętności techniczne muzyków. Utwory również nie podążają za przewidywalnymi schematami co chwilę zmieniając koncepcję, bądź wprowadzając nowe elementy. Dzięki temu kompozycje zyskują niezwykłą głębie, przez co można spokojnie słuchać ich po kilka razy z rzędu nie ryzykując nagłego przypływu senności już po kilku powtórzeniach. Również różnice pomiędzy poszczególnymi kawałkami nie pozwalają na utratę skupienia. Poza tradycyjnymi, żwawymi, typowymi dla zespołu utworami znajdziemy tu także recytowany "Tokyo Lights" oraz zamykającą album balladę "Days Are Dreamed". Upychając tak wiele treści w skromne dwadzieścia siedem minut twórcy dostarczyli nam skoncentrowaną dawkę metalowej progresywy najwyższej jakości.
"Opacities" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli nietuzinkowego metalu. SikTh powrócił i od razu popisał się wyśmienitą formą wydając album dopracowany pod każdym względem.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz