poniedziałek, 15 czerwca 2015

It's playtime!

Jak co roku Lord Gaben uśmiechnął się do ludzkości, zsyłając swe łaski w postaci gier tak tanich, że szkoda ich nie kupić, nawet jeśli nigdy nie znajdziemy czasu, by w nie zagrać. Gdy już jednak skończymy płakać widząc uszczuplone zasoby naszych kont bankowych, przyjdzie nam przejrzeć nowo-wzbogacone biblioteki Steam'a, włączyć któryś z dziesiątek nabytych tytułów, po czym spędzić przy nim dziesiątki godzin. Jak wiadomo nie każdy soundtrack musi wszystkim przypaść do gustu. Może się zdarzyć, że trzeba będzie ratować się zasobami własnej biblioteki muzycznej. Dziś zatem powiem wam, przy jakich płytach gra mi się najlepiej i w co.

All praise The Mighty Lord Gaben!

Nat King Cole - Dowolny "The Best Of"

Każdy, kto miał przyjemność spędzić choć chwilę w świecie Fallout'a wie jak przyjemnie anihiluje się wszelką zmutowaną faunę nuklearnych pustkowi przy dźwiękach niewinnej muzyki wczesnego XX wieku. Gdy powtarzające się piosenki zaczęły mi przeszkadzać, postanowiłem zwyczajnie zdobyć ich więcej. Jednak, gdy moja przygoda w zniszczonej wojną atomową Ameryce dobiegła końca odkryłem, iż Nat King Cole, Frank Sinatra oraz Johnny Cash równie dobrze sprawdzają się jako podkład do większości strzelanek, mordobić, a także wszelkich slasher'ów. Wirtualna przemoc smakuje najlepiej, gdy w tle pewien pan z głębokim głosem śpiewa o pięknych kobietach, lub beztroskich dniach lata.


Audioslave - Out Of Exile

Podczas grania w gry komputerowe ciężko skupić się na bardzo złożonych, progresywnych kompozycjach. Tutaj z pomocą przychodzi rock alternatywny, a konkretnie jeden z moich ulubionych albumów tego gatunku. Panowie z Audioslave doskonale wiedzieli jak pisać chwytliwą muzykę, a jednocześnie przemycić kilka oryginalnych pomysłów. Obojętnie, czy siejecie chaos i zniszczenie strzelając do obcych/mutantów/nazistów/zombie, czy ścigacie się na środku pustyni, gwarantuję, że będziecie to robić nucąc co bardziej chwytliwe refreny, jeśli zdecydujecie się odpalić tę płytę w tle. Z tych samych powodów warto sięgnąć po zespoły odgrzewające starą formułę hard rockową jak Wolfmother, czy Airbourne. Zazwyczaj wolę bardziej oryginalną muzykę, ale tutaj pasuje jak ulał.


Alice In Chains - Dirt

Połączenie chwytliwych melodii oraz brudnego brzmienia gitar Alice in Chains sprawia, że niesamowicie przyjemnie zarówno eksploruje mi się przy nich otwarte światy, jak i dokonuje wszelkiej maści aktów przemocy. Wszelkie światy post-apokaliptyczne, niegościnne pustkowia oraz pustynne planety aż proszą, by podczas przemierzania ich, w tle puścić "Dirt". Za tą płytą nie jest zbyt ciężko nadążyć i bardzo łatwo zatopić się jej atmosferze. Jeśli macie ochotę na coś odrobinę żywszego, bądź bardziej optymistycznego, to stoner rockowe zespoły jak Fu Manchu, czy The Sword to również dobry wybór.


Amon Amarth - Surtur Rising

Oczywiście taka lista nie byłaby kompletna bez AC/DC melodic death metalu. Amon Amarth obowiązkowo musi towarzyszyć grze we wszelkiej maści gry akcji, slashery i strzelanki. Ich muzyka to zwyczajnie czysta zabawa. Niesienie śmierci ku chwale Odyna to podwójna zabawa. Dzięki żwawym, melodyjnym riffom, oraz death metalowemu ciężarowi idealnie pasują do większości form wirtualnej rozrywki. Kiedy zbrzydną nam już wikingowie można przejść do innych klasyków sceny melodeathowej jak Arch Enemy, czy Dark Tranquillity.


Meshuggah - Koloss

Wydawać by się mogło, że ten album również powinien akompaniować rozgrywce napakowanej akcją oraz przemocą... otóż wcale nie. Ciężka muzyka razem z ciężkimi grami to już dla mnie odrobinę jak cukier z colą. Meshuggah najlepiej włączyć podczas partyjki mniej poważnych gier: Plants vs. Zombies, Orcs Must Die, city builder'ów, bądź wszelkiej maści strategii. Na dobrą sprawę do takich tytułów pasuje dowolna odmiana naprawdę ekstremalnego metalu.


Destrage - Are You Kidding Me? No.

Co prawda mówiłem już o tym albumie w mojej liście najlepszych albumów zeszłego roku, lecz przy tej okazji nie zauważyć jak pięknie sprawdza się ona jako podkład do gier, w których zabija się ogromne hordy przeciwników. Szalona natura płyty, oraz jej żwawe tempa to świetny soundtrack dla każdej rzezi bezmózgich mob'ów nacierających na naszych dzielnych bohaterów. Wspomnieć należy również o piosence " My Green Neighbour", bez której nie może się obyć żadna gra, która ma cokolwiek wspólnego z tematem zombie.


Amorphis - Skyforger

Kiedy po kilkudziesięciu godzinach gry w kolejną grę RPG w świecie fantasy znudzi nam się standardowy, orkiestrowy soundtrack, a my koniecznie chcemy uniknąć najbardziej oczywistego wyboru - power metalu, należy sięgnąć po twórczość Amorphis. Komponuje się ona świetnie z każdą magiczną krainą oraz niesamowicie wpada w ucho. Jeśli jednak nie macie nic przeciwko najbardziej ogranemu gatunkowi metalu, to śmiało można włączyć Rhapsody, lub Blind Guardian.


Jest bardzo wiele albumów, które świetnie nadają się jako tło dla wielu gier komputerowych, te które wymieniłem to jedynie czubek góry lodowej. Mam nadzieję, że niektórzy znaleźli tu kilka płyt, które będą towarzyszyć im przy grze w swoje najnowsze nabytki. Natomiast ci z was, którzy nie przepadają za tą formą spędzania czasu ciągle jeszcze mogą spróbować swoich sił w świecie wirtualnej rozrywki, w tym tygodniu akurat wyjątkowo niewielkim kosztem.

1 komentarz:

  1. Zwykle pisze się "kont bankowych". Poza tym ok.
    Co do Fallout - wyłączam jakąkolwiek muzykę. Ma być słychać tylko szum wiatru, trzaskanie okiennic, dalekie wycie psów i chrzęst żwiru i traw pod stopami. No i kroki wrogów zza winkla.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń