czwartek, 5 lutego 2015

Recenzja - Blind Guardian - Beyond the Red Mirror

Blind Guardian - Beyond the Red Mirror

Na wypadek, gdyby ktoś z was spędził ostatnie dwadzieścia lat ukrywając się w Bieszczadach przed skarbówką, prawdopodobnie powinienem napisać jakiś wstęp historyczny, w którym wyjaśniam jak ważnym zespołem dla power metalu był Blind Guardian. Nie jestem wielbicielem wypisywania szeroko znanych faktów, więc uważam, że Wikipedia zrobi to za mnie lepiej. Ja w międzyczasie odpowiem na pytanie, które was tutaj sprowadziło. Jak prezentuje się nowy album?
Bardzo solidnie i zupełnie bez niespodzianek. O takich albumach pisze się najgorzej. Z jednej strony nie ma zbyt wiele wad do wytknięcia, ale z drugiej brakuje powalających zalet, za które mógłbym pokochać album. Na "Beyond the Red Mirror" wszystkie elementy są po prostu bardzo solidne, chociaż nie powiem, że rozłożyły mnie na łopatki. Wszystko działa tu jak należy: wokale są energiczne i chwytliwe, orkiestra od czasu do czasu urozmaica piosenki, choć nie odgrywa tak ważnej roli, jak w zespołach symfonicznych, melodyjne partie gitary nie pozwalają wedrzeć się monotonii, na zbędne dłużyzny nie pozwala szybka gra perkusji oraz gęste użycie podwójnej stopy. Znajdziemy tu również wszystkie typowe dla gatunku rodzaje piosenek: blisko dziesięciominutowe monumentalne kompozycje, ballady, żwawe skoncentrowane na gitarze kawałki, lecz zupełnie nic, czego się nie można się było spodziewać. Z całej płyty utkwił mi w pamięci jedynie singlowy "Twillight of the Gods" i odrobinę bardziej złożony, lecz nie rozwleczony "The Throne". O całej reszcie będę pamiętał jedynie tyle, że były całkiem porządne, ale bez rewelacji. Blind Guardian pozostaje na bezpiecznym, znanym terytorium, nie próbując przemycać do swojej muzyki nowych rozwiązań czy eksperymentów. Właśnie z tego powodu raczej nie będę wracał do "Beyond the Red Mirror" w przyszłości.
Fani gatunku będą oczywiście wniebowzięci, ponieważ jest to całkiem porządny album i nie da się przy nim źle bawić. Wystarczyłoby jedynie kilka drobnych innowacji, by znacząco podnieść moją ocenę. Solidna płyta, ale niczyjego życia nie zmieni.

7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz