środa, 1 kwietnia 2015

Płyta na dziś - Attila - About That Life

Attila - About That Life

Czasem w życiu człowieka pojawia się coś, co odwraca światopogląd o 180 stopni, w tym wypadku była to jedna z najwspanialszych grup avant-garde death metalowych, jakich dane mi było słuchać. Zapomnijcie o Periphery, Monuments czy Between The Buried And Me, oni już nigdy wam nie zaimponują. Wyrzućcie wasze płyty Opeth, Iron Maiden, Metalliki oraz Dream Theater, nie będziecie ich więcej potrzebować. Czapki z głów przed najlepszym, najbardziej utalentowanym, najinteligentniejszym i najbardziej innowacyjnym zespołem metalowym młodego pokolenia - przed wami Attila. 
By ujrzeć geniusz tych muzyków wystarczy rzucić okiem na ich teksty - "I like a bad bitch/she fucks me all night/then she counts my money while I'm on my play station" czy "Ignorance is this, we don't fuck with pussy haters/Put your money where your mouth is /Or you can suck my dick you fuckin traitor", a nawet rymowanie "up" z "up" - by nie docenić czegoś takiego trzeba chyba wąchać klej od czwartego roku życia. Na imponująco dojrzałej treści zabawa się nie kończy. Zespół chowa w zanadrzu kilka pomysłów tak niesamowicie oryginalnych, że Frank Zappa, gdyby mógł, płakałby, że to nie on pierwszy na to wpadł. Połączenie rapu z deathcore'owymi growlami to nie jedyna nowość, uważniejsi wychwycą techniki wokalne imitujące odgłosy wymiotów, a koneserzy gatunku docenią również riffy, przy pisaniu których nikt nie zasugerował upośledzonego pomysłu użycia więcej niż jednego progu. Zaprzeczenie utartym tradycjom zawsze charakteryzowało największych twórców swoich epok. Attila nie zamierza kłaniać się starym trendom, udowadniając na każdym kroku, że melodia to tylko przeżytek, który z jakichś powodów zakorzenił się w muzyce mocniej niż powinien. Kolejną zaletą są niebywale oryginalne solówki - takiego grania nie słyszeliście nigdy wcześniej. Zespół znalazł także formułę tak niezawodną, że wprowadzanie jakichkolwiek zmian mogłoby jedynie popsuć zabawę. Szczęśliwie geniusz kompozytorski grupy sprawił, że zdali sobie sprawę, iż wprowadzanie do piosenek jakichkolwiek zmian nastroju tylko popsuć czar ich niekończącego się strumienia brutalnych breakdownów. Same umiejętności techniczne muzyków są oszałamiające. Ich żelazna wola pozwalająca oprzeć się nawet najsilniejszej pokusie użycia nabić innych niż na cztery czwarte czy niepotrzebnego wprowadzenia gitary prowadzącej naprawdę imponuje. Nie wiem czy sam byłbym w stanie dokonać czegoś takiego.
Chociaż chciałbym wychwalać ten zespół jeszcze bardzo długo, to w tym momencie zaczęło brakować mi słów, by dalej opisywać ich geniusz. Ci muzycy to współczesny odpowiednik Chopina, Vivaldiego i Bacha. Jeśli nie zakochaliście się w muzyce Attili już w pierwszej chwili, sprawdźcie, czy przypadkiem nie macie raka mózgu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz