Antigama - The Insolent
W czasach tak zamierzchłych, że słyszymy o nich wyłącznie podczas lekcji języka polskiego, bądź historii Mikołaj Rej napisał "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają". Co ciekawe, okazuje się, że za sprawą zespołu Antigama to samo tyczy się Grindcore'u i to takiego przez duże "G", ponieważ nasi rodacy śmiało mogą swoim najnowszym dziełem konkurować z największymi zagranicznymi gwiazdami sceny.
Ludzi mało odpornych na ciężar w muzyce uprzedzam na samym początku, słuchanie "The Insolent" to nie wyprawa do Disneyland'u. Album jest nie tylko wyjątkowo brutalny, lecz także, dzięki wyraźnym inspiracjom mathcore'owym, chaotyczny, przez co może okazać się zupełnie niestrawny dla mniej wytrzymałych fanów metalu. Agresywne riffy, grad perkusji oraz wściekły krzyk wokalisty uderzają mocniej niż głupota polityków, co z pewnością ucieszy wielbicieli ekstremalnych doznań.
Oczywiście nie samym ciężarem żyje człowiek, a każda dobra płyta powinna mieć swój charakter, którego również tu nie brakuje. Chociaż na "The Insolent" słychać wyraźnie wpływy takich zespołów jak Gridlink czy Napalm Death, to Antigama popisuje się tu własnym, niepowtarzalnym, bogatym w eksperymenty stylem. Jedynym moim zastrzeżeniem co do konstrukcji piosenek jest to, że niektóre pomysły mogły zostać bardziej rozwinięte. Dla przykładu pojawiające się niekiedy jazzowe rytmy perkusji stanowią jedynie przerywnik mający na celu zmylenie słuchacza. Moim zdaniem odniosłyby lepszy skutek, gdyby w tym momencie muzycy poszli na całość i w samym środku agresywnej, grindcore'owej kompozycji pojawił się fragment praktycznie wyjęty z płyty Johna Zorna, jak niekiedy robi to The Dillinger Escape Plan. Jednak gdy kompozytorzy idą na całość ze swoimi pomysłami jest całkiem nieźle. Od czasu, do czasu da się zapomnieć, do jakiego gatunku faktycznie należy to wydanie. Główny riff "Sentenced To The Void" mógłby zostać z powodzeniem wykorzystany w piosence garage rockowej, lub punkowej, "The Land Of Monotony" nie wydawałaby się nie na miejscu na doom'owej playliście, natomiast nastawiony na nastrój "Our Beyond" da się sklasyfikować jako post-metal. Słuchając tego albumu nie można narzekać na monotonię.
Umiejętności muzyków również zasługują na szacunek. Co prawda nie są wirtuozami swoich instrumentów na takiej samej zasadzie, co Petrucci, Malmsteen czy Abasi, lecz orientowanie się w chaosie, który stworzyli, także wymaga dużego talentu. Nie usłyszymy tu zapierających dech w piersiach pasaży przechodzących przez pełną skalę gitary, jednakże nagłe zmiany rytmu oraz tempa, za którymi nadążają wykonawcy to ostateczny dowód, że nie mamy tu do czynienia z amatorami, lecz z fachowcami, którzy dokładnie wiedzą, co robią.
"The Insolent" nie trafi do każdego, jednak ci, którzy są w stanie znieść nieskrępowaną agresję tego wydania znajdą na nim kawał solidnego Grindcore'u. Fani tego gatunku powinni sięgnąć po najnowsze dzieło Antigamy bez chwili namysłu. Pomimo tego, że płyta ta ma pewne niedociągnięcia mogę z czystym sumieniem ją polecić.
8,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz