wtorek, 20 stycznia 2015

Metal Storm 10th Anniversary Awards - vol.3

Hardcore/Metalcore/Deathcore

Born Of Osiris - The Discovery

Pytanie na Metal Storm'ie o najlepszy -core jest jak proszenie o rekomendacje raw black metalowe w liście do Bravo. Zwycięzcy w tej kategorii co roku (z paroma wyjątkami) powodują u mnie nagły deficyt wiary w ludzkość. Protest The Hero, After The Burial, The Human Abstract, The Dillinger Escape Plan - z wielkich przegranych (lub nieobecnych) tym gatunku mógłbym ułożyć osobną listę najlepszych metalcore'owych albumów w historii. Jednak skoro mam wybierać z tego co jest, to najciekawszą pozycją wydaje mi się "The Discovery". Born Of Osiris zaprezentował nam całkiem ciekawy miks progresywy i -core'u, wzbogacony o klawisze oraz popisy instrumentalne. Nawet jeśli nie zasługuje na miano albumu dekady, to zdecydowanie warto go posłuchać.


Heavy/Melodic Metal

Amorphis - Circle

W ciągu ostatniego dziesięciolecia Amorphis zupełnie zdominowało gatunek melodic metalu wygrywając aż czterokrotnie. Od kiedy Tomi Joutsen przejął rolę wokalisty w 2005 roku, zespół stał się niezdolny do tworzenia nieciekawej muzyki. Każdy kolejny album był lepszy od poprzedniego i jeśli uda im się utrzymać tę tendencję, to na prawdę jest na co czekać. Grupa dowodzi, że znalezienie własnego stylu zawsze triumfuje nad pogonią za przeszłością. Ich typowo fińskie, chłodne brzmienie świetnie łączy się z melodyjnością, sprawiając, że w końcu jest co nucić pod nosem, bez moralnego kaca, powodowanego nędzną jakością przeciętnych tworów radiowego rocka. Chociaż w mojej opinii to "Circle" zasługuje na miano najlepszej płyty Amorphis, to polecam posłuchać wszystkiego, co wydali od czasu "Eclipse", nie będziecie żałować.


Industrial/Cyber/Electronic Metal

Amaranthe - The Nexus

Uwaga, jeśli właśnie wpadłeś w gniew, w związku z tym, że ktoś w internecie pochwalił zespół, który dopuścił się "najgorszej herezji" w metalu - wprowadzania elementów pop'u, to znaczy, że podchodzisz do całej sprawy zbyt poważnie. Ta grupa jest świetnym przykładem tego, o czym już wcześniej pisałem - dobry muzyk obroni nawet słaby pomysł na muzykę. W prawdzie wolałbym móc wybrać debiut zespołu, ale "The Nexus" to również świetna płyta. Pop metal przed pojawieniem się Amaranthe był określeniem zdecydowanie obelżywym. Przyczyniły się do tego beznadziejnie nudne zespoły entej fali melodic metalcore'u, którym to połączenie wychodziło raczej z braku umiejętności, niż zamysłu twórczego (było parę wyjątków, lecz przechodziły raczej bez echa). Szczęśliwie na horyzoncie pojawiła się grupa, która potrafił wycisnąć to, co najlepsze z tej ciekawej mieszanki. Muzyka Amaranthe bezlitośnie wpada w ucho i opiera się wszelkim próbom wymazania z pamięci - tą jedną cechę pop'u powinno przyswoić więcej zespołów. 


Melodeath/Göthenburg Metal

Be'lakor - Of Breath And Bone

W kategorii melodeath'u konkuruje zawrotna liczba trzech zespołów: Amon Amarth, Dark Tranquillity, oraz właśnie Be'lakor. Moją pierwszą myślą był oczywiście album "Twilight Of The Thunder God", lecz uświadomiłem sobie, że obiektywnie rzecz biorąc, to "Of Breath And Bone", dzięki niesamowitemu kunsztowi kompozytorskiemu, masakruje go, niczym znany polski polityk, młode lewactwo. Może i częściej słucham "Highway To Hell", lecz nie zmienia to faktu, że "2112" zespołu Rush jest zwyczajnie lepsze. To porównanie idealnie obrazuje rozdźwięk między poszczególnymi szkołami melodic death metalu. Jedni celują w chwytliwe riffy, standardowy schemat refren-zwrotka-refren, zdobywając uznanie szerokiej publiczności, kiedy inni starają się urozmaicić wytartą formułę, układając piękne melodie i wkładając masę pracy w kompozycję. 


Post-Metal

The Ocean - Pelagial

Bardzo ciężko napisać coś ciekawego o post-metalu. Praktycznie, jeśli słyszałeś Isis, Neurosis, czy Cult Of Luna, to doskonale wiesz czego możesz się spodziewać. Nie w tym przypadku. The Ocean wypracowało sobie unikalne brzmienie, które wyróżnia ich z tłumu naśladowców wcześniej wspomnianych zespołów. Chociaż charakterystyczny nastrój gatunku jest tutaj obecny, to nie na nim kompozycje się skupiają. W piosenkach zawsze dzieje się coś, na czym można zawiesić uwagę. Obok ciężkich, popisowych riffów znajdziemy symfoniczne elementy, zróżnicowane wokale oraz porywające melodie. Nuda nie ma szans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz