poniedziałek, 15 lutego 2016

Recenzja - Textures - Phenotype

Textures - Phenotype

Niektórym zespołom nie spieszy się szczególnie do wydawania nowego materiału. Osobiście nie mam z tym najmniejszego problemu, gdyż zdecydowanie przedkładam jakość nad ilość, lecz jeśli każe się fanom czekać na album całe pięć lat, wtedy warto zadbać, by oczekiwanie się opłaciło. Textures nie obijali się przez te lata, a ich najnowsza płyta nie zawodzi, jednak mając tyle czasu kilka kwestii wypadało dopiąć na ostatni guzik.
Na "Phenotype" usłyszymy wszystko, za czym przepadają wielbiciele djentu i to w pierwszorzędnym wykonaniu. Porywające melodie, spokojne, atmosferyczne wstawki oraz agresja synkopowanych riffów na nisko strojonych gitarach pozostają tu w równowadze, jednak rzadko się przenikają. Textures w swoich kompozycjach starają się bardziej skakać między nastrojami, niż je mieszać, co z jednej strony sprawia, że album niejednokrotnie zaskakuje, lecz niektóre fragmenty potrafią zabrzmieć dość ubogo. Na całe szczęście nie zdarza się to często, a wszelkie błędy zostają natychmiast naprawione.
Za warstwę melodyczną odpowiadają tu, prawie w całości, świetne wokale Daniëla de Jongha. O ile jeśli chodzi o growle, to nie wybijają się one specjalnie przed szereg, to już czysty śpiew powoduje opad szczęki i szczerze żałuję, że i tym razem nie otrzymaliśmy żadnej pół-ballady w stylu "Reaching Home", na której mógł zabłysnąć. Mimo to znajdziemy tu wiele melodii, które łatwo wpadają w ucho i sprawiają, że po "Phenotype" chce się sięgnąć znów. Choć gitarzyści zdecydowanie skupiają się na partiach czysto rytmicznych, to niekiedy zdarza się im wtrącić pasaż, czy przyzwoitą solówkę, lecz nie w takich ilościach jak przyzwyczaiły nas do tego młodsze zespoły w gatunku. W kwestii klawiszy pojawia się jednak pewien problem. Nie chodzi o samą ich jakość, czy stopień rozbudowania, Uri Dijk spełnił swoje zadanie znakomicie, zapewniając świetny, nastrojowy podkład oraz urozmaicając kompozycje przyjemnymi wstawkami, lecz gdy tylko na nagraniu pojawiają się gitary keyboard zostaje przez nie prawie kompletnie przygnieciony. Niestety miks nie podkreśla odpowiednio tych partii i niekiedy trzeba porządnie się wsłuchać, by wyłapać wszystko, co muzycy mieli nam do zaoferowania. Do sekcji rytmicznej nie można mieć żadnych większych zastrzeżeń. Nabicia perkusyjne są tu interesujące, a basista radzi sobie na tyle, na ile pozwala mu obecność gitar o poszerzonej skali.
Fanom grupy "Phenotype" z pewnością przypadnie do gustu, lecz nie znajdą tu specjalnie nic, czego w djent'cie jeszcze nie słyszeliśmy. Textures nie zaskakują już tak jak kiedyś, gdy gatunek dopiero się formował, lecz nie ulega wątpliwości, iż ciągle należą do jego ścisłej czołówki. Miejmy nadzieję, że zespół dotrzyma obiecanego terminu wydania "Genotype" i już niebawem będziemy mogli się cieszyć kolejną porcją ich twórczości.

8,5/10

2 komentarze:

  1. Napisze Pan coś Panie Karolu o nowych albumach Borknagar i Oransi Pazuzu? Na RYMie się tym mocno podniecają, więc pytanie czy słusznie. To wprawdzie black metal ale podejrzewam że z gatunku tych co się Panu spodobają, bo bardzo progresywny i bogaty aranżacyjnie. No i skoro pisał Pan o Arcturusie to Borknaggar jest z pokrewnej rodziny hehehe. Radek Wasilewski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Borknagar mam zamiar napisać. Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu pojawi się recenzja. Co do Oranssi Pazuzu to przede wszystkim będę musiał poczekać, aż "Värähtelijä" pojawi się na Spotify i jeśli odczuję wewnętrzną potrzebę, to coś napiszę. Nie wiem tylko, czy akurat o nich miałbym dużo do powiedzenia poza tym, że to miło, że się starają, ale ich eksperymenty nie wydają się specjalnie przemyślane. Mam nadzieję, że ich nowy album udowodni mi, że jestem w błędzie.

      Usuń