Enshine - Singularity
Debiut Enshine swoim oryginalnym brzmieniem wpuścił odrobinę świeżego powietrza na terytorium doom metalu i stał się jednym z najlepszych albumów 2013 roku. Fani mogą odetchnąć z ulgą, jego następca nie zawodzi.
Oczywiście "Singularity" w przeciwieństwie do "Origin" nie mogło wziąć już słuchaczy z zaskoczenia, więc muzycy, by powtórzyć swój wcześniejszy sukces musieli jeszcze bardziej wysilić się przy pisaniu kompozycji. Trzeba przyznać, że wyszło im całkiem nieźle. Utwory oczywiście, jak przystało na gatunek skupiają się na budowaniu atmosfery, lecz nie jest to znany wielbicielom doom metalu depresyjny, przygnębiający nastrój, a raczej gotycka melancholia. Twórcy jednak zadbali o to, by ich kompozycje nie były jednowymiarowe i nie zlekceważyli potrzeby kilku porządnych riffów oraz zapadających w pamięć melodii, w efekcie zawsze jest na czym zawiesić ucho. Utwory nie stoją w miejscu i nie zdarza im się zatrzymywać na pojedynczych motywach zbyt długo, ponieważ muzycy potrafią bez problemu budować napięcie bez zbędnych powtórzeń. Każdy kawałek rozwija się w całkiem przyzwoitym tempie, dzięki czemu ciężko się tu nudzić.
Produkcja również stoi na całkiem wysokim poziomie. Warstwa melodyczna została w miksie odpowiednio podkreślona, a dzięki dość rozrzutnemu użyciu pogłosu oraz elektroniki dźwięk wydaje się niezwykle przestrzenny, przez co szczególnie watro przesłuchać tego albumu na porządnych słuchawkach.
"Singularity" to świetna propozycja nie tylko dla fanów gatunku, bowiem jej melodyjna natura oraz brak typowych wad konwencji powinny przemówić również do tych, których doom metal odrzuca.
8,5/10
Kauan - Sorni Nai
Rosyjscy mistrzowie folk doom metalu (którzy z jakiegoś powodu śpiewają po Fińsku) uderzają ponownie, równie zachwycający jak zawsze. Może swoim nowym wydaniem nie przynoszą większych niespodzianek, lecz ich kompozycje jak zwykle rozkładają na łopatki.
Chociaż, jak przystało na gatunek, utwory nie powalają tempem, to braki w szybkości nadrabiają bogactwem użytych brzmień. Kauan używa bardzo szerokiego instrumentarium, by utwory co chwilę zaskakiwały, a każde kolejne przejście wiązało się z wyraźną zmianą brzmienia. Dzięki takiemu podejściu, poza standardem gatunkowym, usłyszymy tu: żeńskie wokale, pianino, skrzypce, akcenty symfoniczne, a nawet odrobinę elektroniki. Zespołowi udało się również przygnieść słuchaczy ciężką atmosferą jednoczenie nie szafując growlami przy każdej okazji, lecz wyraźnie stawiając na potęgę gitar. Niestety twórcy miejscami nieco zbyt mocno skupili się na budowaniu nastroju, przez co płyta cierpi na brak zapadających w pamięć riffów.
"Sorni Nai" (jak i cała dyskografia zespołu) to prawdziwa perła doom metalu. Talent kompozytorski twórców słychać tu przy każdej okazji i jeśli nie odrzuca was od tej konwencji koniecznie powinniście sięgnąć po najnowsze dzieło Kauan.
9/10
Avatarium - The Girl With The Raven Mask
Chociaż osobiście nie przepadam za zespołami starającymi się przywrócić muzykę "starych, dobrych czasów", to nawet ja musiałem przyznać, że debiut Avatarium był całkiem imponujący. W swoim drugim podejściu zespół może nie rzuca na kolana, lecz także nie sprawia szczególnego zawodu.
Na "The Girl With A Raven Mask" samo odtwarzanie atmosfery tradycyjnego doom metalu wyszło znakomicie, w czym niebagatelną rolę odegrały wiecznie obecne klawisze w stylu retro, oraz świetne wokale Jennie-Ann Smith. Niestety same kompozycje pozostawiają już trochę do życzenia. Oczywiście znajdziemy tu kilka całkiem chwytliwych motywów i zapadających w pamięć solówek, lecz twórcom zdarza się czasami nieco zbyt rozciągać utwory i niepotrzebnie zapętlać pewne frazy, przez co mniej wytrwali słuchacze mogą miejscami przysypiać. Mimo to zespół ma dosyć własnego charakteru oraz interesujących pomysłów, by wyróżnić się na tle wszystkich, bezmyślnie powtarzających stare schematy, nieciekawych grup.
Pomimo pewnych niedociągnięć zdecydowanie warto zainteresować się najnowszym dziełem Avatarium, ponieważ w swojej niszy są bezkonkurencyjni.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz