wtorek, 16 sierpnia 2016

Recenzja - Be'lakor - Vessels

Be'lakor - Vessels

Od wydania "Stone's Reach" było wiadomo, że oto scena melodeathu właśnie otrzymała nowego lidera. Formuła Be'lakor powaliła wszystkich fanów nie tylko tego gatunku, lecz także progresywy i bardziej nastrojowych brzmień. Można powiedzieć, iż z taką bazą byli skazani na sukces. Swoim najnowszym dziełem znów sięgają po znane nam już, sprawdzone formuły, lecz absolutnie nie nudzą, a wręcz ponownie oczarowują swoją twórczością.
Kompozycje jak zwykle stoją tu na niezwykle wysokim poziomie. Dzięki ich złożoności fani Opeth (z czasów, kiedy ci jeszcze grali death metal) poczują się jak u siebie, wielbiciele chwytliwych melodii w stylu Dark Tranquillity będą tu mieli na czym zawiesić ucho, a ci, których porywają nastrojowe dzieła Insomnium również nie będą mogli oderwać się od "Vessels". Zachwyca bogactwo brzmień wynikające nie tylko z szczodrego użycia efektów gitarowych, lecz również instrumentów akustycznych, a także klawiszy, które odgrywają tu niemałą rolę w tworzeniu nastroju, a których partie są zawsze należycie rozbudowane. Utwory często zaskakują przeskakując między furią ekstremalnego metalu, a delikatnymi, folkowymi przerywnikami. Imponująca jest także sama złożoność melodii. Próżno szukać tu prostych zagrywek o długości dwóch taktów. W związku z tym, iż panowie unikają schematów utwory rozwijają się stopniowo, a wraz z nimi, zawsze obecne, melodie gitary prowadzącej. Jedynym niedociągnięciem do jakiego można byłoby się przyczepić jest brak wyraźnie zarysowanej sekcji rytmicznej (wyłączając perkusistę, który daje fenomenalny popis umiejętności), której zagrywki dość często wydają się być jedynie akompaniamentem dla innych części kompozycji. Nie jest to jednak znacząca wada, bowiem dzieje się tu na tyle dużo, że defekt ten dla wielu będzie praktycznie nieodczuwalny. W skrócie jest to progresywny melodyjny death metal, który popisuje się na każdym polu, na jakim ten gatunek powinien.
W warstwie produkcyjnej również jest bardzo dobrze, lecz należy się kilka słów krytyki. W wielu momentach widać wyraźnie, że twórcy doskonale wiedzieli które elementy należy podkreślić. Dzięki czemu kiedy tylko pojawia się taka potrzeba wyraźnie słyszymy, na przykład, bardzo interesujące partie basowe lub delikatne melodie pianina, lecz z niewiadomych przyczyn niekiedy nagranie zrównuje podkład z gitarą prowadzącą prowadząc do pewnego bałaganu, z którego ciężko wyciągnąć najbardziej wartościowe elementy. Dzieje się tak sporadycznie, jednak momentami przeszkadza.
Miłośnicy ambitniejszego melodeathu koniecznie muszą sięgnąć po tę płytę, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, iż będzie to najlepsze tegoroczne wydanie w tym gatunku. Może "Vessels" nie przebija swoich poprzedników i nie powala świeżością, lecz w swojej kategorii chwilowo nie ma sobie równych.

9/10

2 komentarze:

  1. Na początku byłem rozczarowany, to już nie ten zespół... Jednak po wysłuchaniu na spokojnie całej płyty potwierdzam że be'lakor znowu stanęło na wysokości zadania i nie ma takiego drugiego zespołu. Zróżnicowanie brzmień w jednym utworze nie pozwala się nudzić, a sama płyta kończy się za szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń