piątek, 22 kwietnia 2016

Recenzja - Aborted - Retrogore

Aborted - Retrogore

Świat brutalnego death metalu jest dla mnie zadziwiający. Tu w porażającej większości przypadków brutalna siła i szybkość triumfuje nad finezją oraz kreatywnością, a bardziej wyrafinowane drapieżniki trafiają się sporadycznie. Oczywiście niektórzy w takim środowisku odnajdują się bez najmniejszego problemu, lecz ja zawsze czułem się w nim dość obco. Mimo to zdarza się znaleźć tu płyty całkiem przyzwoite, nawet jeśli nie oferują nic nowego.
"Retrogore" z pewnością nie należy do albumów, które zmienią oblicze muzyki, jednak jest w niej kilka elementów, które sprawiają, że słucha się jej z wielką przyjemnością. Po pierwsze i najważniejsze - przemyślane kompozycje. Podczas gdy lwia część zespołów death metalowych skleja swoje albumy z przypadkowych ciągów blast beatów, podwójnej stopy i monotonnych riffów Aborted zadbał o to, by jednocześnie zachować przytłaczający ciężar brzmienia gatunku, a jednocześnie zapewnić słuchaczom na tyle dużo urozmaiceń, by utrzymać ich stałe zainteresowanie. Typową furię ekstremalnego metalu twórcy poprzetykali zmianami nastroju, tempa czy niepokojącymi samplami. Również kolejne utwory nie są swoimi kolejnymi kopiami i potrafią zaskoczyć. Po agresywnej, ciężkiej piosence tytułowej atakuje nas wściekle techniczny "Cadaverous Banquet", "Divine Impediment" potrafi urzec swoją atmosferą, a na zamykającym album "In Avernus" wyraźnie czuć inspirację Gojira'ą oraz bardziej progresywnymi zespołami pokroju Alkaloid. Urozmaiceń jest tu na tyle dużo, by te czterdzieści minut, które trwa "Retrogore" nie dłużyło się ani odrobinę.
Kolejnym atutem jest tu świetne wykonanie. Instrumentaliści popisują się tu swoją szybkością przy każdej możliwej okazji, jednak zwykle robią to z głową i czasem uda im się przemycić kilka interesujących pomysłów. Nie ma tu oczywiście wielkich eksperymentów z brzmieniem, czy nietypowych instrumentów - Aborted gra death metal z krwi i kości, i w tej dziedzinie akurat radzą sobie bardzo przyzwoicie. Również w kwestii nagrania nie można mieć większych zastrzeżeń, o ile oczywiście nie jest się fanem amatorszczyzny w studiu. Brzmienie jest przejrzyste i nie ma większych problemów z wyłapaniem poszczególnych partii instrumentalnych, dzięki czemu są w stanie zaatakować nasze uszy z pełną siłą. Ten album jest świetnym dowodem na to, że nowoczesna, dopieszczona produkcja jedynie dodaje ciężaru muzyce.
Najnowsze dzieło Aborted to kawał solidnego, brutalnego death metalu i w swojej kategorii należy do ścisłej czołówki. "Retrogore" nie przynosi rewolucji, ani nie odkrywa nowych muzycznych terenów, lecz grubo kłamałbym twierdząc, że nie bawiłem się przy nim dobrze. Nie powiedziałbym, że mamy tu do czynienia z wiekopomnym dziełem, lecz z pewnością warto po niego sięgnąć nawet, jeśli z tym gatunkiem wam nie po drodze. 

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz