sobota, 16 kwietnia 2016

Recenzja - Moonsorrow - Jumalten Aika

Moonsorrow - Jumalten Aika

Wprawdzie klasyczny black metal sam w sobie nie grzeszy kreatywnością, lecz dał on podstawę, na której utalentowani twórcy mogli zbudować coś całkiem interesującego. Pomysł łączenia tego gatunku z tradycyjną muzyką skandynawską należy zarówno do najstarszych, jak i najbardziej trafionych. Choć dzisiaj może wydawać się nieco oklepany, to Moonsorrow z każdą następną płytą udowadniał, że ciągle da się z niego wycisnąć całkiem wartościowy materiał. Tym razem jednak udali się w niezbyt fortunnym kierunku.
Co pewnie nikogo specjalnie nie zdziwi "Jumalten Aika" odtwarza dotychczasową formułę zespołu, niestety panowie, by wyróżnić swoje najnowsze dzieło na tle wcześniejszych wydań postanowili dużo bardziej zbliżyć swoje brzmienie do tradycyjnego black metalu. Ciągle znajdziemy tu oczywiście folkowe chórki, tradycyjne instrumenty, nastrojowe przerywniki oraz całkiem sporo melodii, lecz w dużo większej ilości niż dotychczas wkradły się tu dość monotonne, czysto metalowe fragmenty obfitujące w tremolo i blasty. Również samo nagranie wyraźnie straciło na przejrzystości i przestrzenności na rzecz surowości brzmienia, co przy rozbudowanych, bogato brzmiących kompozycjach Moonsorrow nie miało większego sensu.
Trudno natomiast odmówić twórcom wyrazów uznania w warstwie kompozycyjnej. Potężne, w większości ponad dziesięciominutowe kolosy nie ciągną się niepotrzebnie i nie zapętlają motywów, a kolejne części wynikają z siebie nawzajem i nie sprawiają wrażenia kilku na siłę sklejonych, mniejszych utworów. Chociaż zdarzają się tu wyraźnie lepsze i gorsze momenty, to można mieć pewność, że na każde nieciekawe, typowo black metalowe wejście przypada nastrojowy, klawiszowy przerywnik, lub wspaniała partia na instrumentach akustycznych. Byłoby bardzo przyjemnie gdyby wszystkie interesujące smaczki dało się wyłapać bez większych problemów, lecz z powodu nagrania pozostawiającego wiele do życzenia należy uzbroić się w cierpliwość. By w pełni docenić "Jumalten Aika" potrzeba poważnego skupienia i kilku podejść. Warto jednak wykazać się samozaparciem, bowiem pod mało przystępną otoczką kryje się cała masa intrygujących pomysłów oraz talentu.
Fani tradycyjnego black metalu będą wniebowzięci najnowszym dziełem Moonsorrow. Surową produkcję oraz bardziej klasyczne partie instrumentalne powitają z otwartymi ramionami, jednak moim zdaniem zespół powinien był pójść w dokładnie przeciwnym kierunku. Powroty do korzeni nie zawsze wychodzą na dobre.

7,5/10

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie się nie zgadzam i recenzent wykazuje się tu ewidentnym brakiem znajomości tematu, albo coś mu się pomieszało. Płyta brzmi wspaniale i jest wspaniałym pomostem między starym black metalem, a folkowymi wpływami. Nie brzmi aż tak surowo, jak większość klasycznych albumów black metalowych, ale klarownie, potężnie i niezwykle czysto. Da się wyczuć że historie opowiadane na tym krążku są stare jak świat i pogański duch wyłania się z każdej kompozycji. Do tego świetne chóry podkreślają podniosłość materiału, który nie trąci patosem, ale pokazuje wielkość skandynawskiego dziedzictwa. Niby jest tu wiele blackmetalowych patentów, ale brzmi to zaskakująco świeżo. Jest bardzo melodyjnie, co w black metalu stanowi rzadkość, jest bardzo klimatycznie, kompozycje nie nużą ani przez chwilę i można je śmiało nucić ile wlezie. Riffy są soczyste, potężne, a wokal znakomity- nie ma żadnego charczenia, ani pisku, czy skrzeku. Wspaniałe aranżacje i akustyczne momenty, nie mówiąc o klawiszach, które również idealnie podkreślają nastrój, sprawiają, że jest to płyta wyjątkowa w każdym calu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej mamy różne standardy jeśli chodzi o jakość nagrań. Oczywiście, w porównaniu z bardziej tradycyjnymi wydaniami black metalowymi "Jumalten Aika" prezentuje się dużo lepiej, lecz wynika to głównie z tego, że większość z nich pod względem produkcji to kompletne dno. Moonsorrow powinno nagrywać tak przejrzyście, jak na przykład David Maxim Micic. Ich kompozycję są naprawdę imponujące, więc powinni również pokazać najwyższy poziom także pod względem brzmienia. Á propos tekstów, to wielokrotnie podkreślałem, że nie mam zamiaru zajmować się warstwą liryczną recenzowanych płyt, ponieważ zawsze jest to dla mnie kwestia podrzędna względem samej muzyki. Co do samych elementów czysto black metalowych to prawdopodobnie jest to kwestia bardzo indywidualna, ale niestety mnie znudziły, lecz poza tym widzę, że nasze wrażenia się pokrywają. Warstwa folkowa płyty to prawdziwe dzieło sztuki i właśnie dzięki niej dałem taką, a nie inną ocenę, 7,5/10 to ciągle całkiem przyzwoity wynik.

      Usuń