piątek, 11 marca 2016

Recenzja - After The Burial - Dig Deep

After The Burial - Dig Deep

After The Burial w dość tragicznych okolicznościach miał nieszczęście dołączyć do grona zespołów, które musiały w ostatnim czasie radzić sobie ze stratą dotychczasowego członka. Śmierć Justina Lowe była zdecydowanie jedną z najbardziej szokujących wiadomości zeszłego roku i poważnie wstrząsnęła światem nowoczesnego metalu. Koledzy z zespołu postanowili jednak nie załamywać się i już kilka miesięcy po tym wydali nowy album.
Przyznam, że po usłyszeniu "Lost In The Static" - pierwszego singla z "Dig Deep", byłem nastawiony dość sceptycznie. Obawiając się, że zachęceni sukcesem "A Wolf Amongst Ravens" zaczną coraz mocniej opierać się na fragmentach rytmicznych, odchodząc jednocześnie od szalonych pasaży i niekończących się solówek, za które fani pokochali "Rareform". Szczęśliwie myliłem się i tak jak w przypadku ich poprzedniego wydania, pierwsze wrażenie było zwodnicze. Już otwierające płytę "Collapse" swoimi szalonymi, chaotycznymi melodiami udowadnia, że After The Burial ciągle pozostaje w formie. Oczywiście tutaj popisy techniczne się nie kończą. Na "Dig Deep" znajdziemy kawałki, które dzięki genialnym, złożonym zagrywkom bez cienia wątpliwości należą do najlepszych w historii zespołu (choćby niesamowity "The Endless March"). Nietrudno jednak zauważyć, iż najnowsze wydanie zespołu mocniej stawia na ciężar i warstwę rytmiczną, niż jego poprzednik. Jak przystało na utalentowanych muzyków, ci panowie nie mieli zamiaru zadowalać się sztampowymi zagrywkami. Breakdowny, choć rozsiane gęsto, zazwyczaj zostały napisane z pomysłem, czego idealnym przykładem jest końcówka wcześniej wspomnianego "Collapse". Dysonujące zagrywki w połączeniu z rytmem, który wpada w ucho lepiej niż niejeden radiowy motyw spełniły swoje zadanie bez pudła. Znajdziemy tu także bardziej melodyjne kompozycje, jak "Laurenthian Ghosts", oraz kilka, które obfitują w nagłe zwroty akcji, jak "Heavy Lies The Ground". Dzięki takiej różnorodności łatwo znaleźć tu coś dla siebie.
Niestety pomiędzy wszystkimi zaletami wkradło się również kilka wad. Pierwsza to dość wyraźny brak nowości. Chociaż cały album skupia się na czym innym, niż jego poprzednicy, to jednocześnie nie znajdziemy tu nic, czego nie słyszeliśmy w muzyce After The Burial wcześniej. W uszy rzuca się również produkcja niezbyt wysokich lotów. Nagranie sprawia wrażenie mocno skompresowanego, przez co zarówno partie gitar, jak i wokale wydają się potężnie spłaszczone. O przestrzenności Tesseractu czy przejrzystości Periphery niestety można tylko pomarzyć, a o dynamice nikt tu nawet nie słyszał. Niedociągnięcia te nie odbierają jednak przyjemności ze słuchania albumu i śmiało można po niego sięgnąć nawet pomimo nich.
"Dig Deep" z pewnością nie jest bez wad, lecz niesamowite zagrywki oraz wspaniały, przytłaczający ciężar sprawiają, że ciężko się od niego oderwać. Chociaż prawdopodobnie nie przekona do siebie wszystkich, to jestem pewien, że sam będę wracał do niego bardzo często. 

8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz