poniedziałek, 11 lipca 2016

Recenzja - In Mourning - Afterglow

In Mourning - Afterglow

In Mourning wszedł na scenę w wielkim stylu. Swój wspaniały debiut w następnych latach wsparli kolejnymi, równie solidnymi wydaniami, a ich połączenie progresywy, doomu i melodeathu za każdym razem wywierało równie piorunujące wrażenie. Oczekiwania wobec kolejnego dzieła tych panów były zatem niezwykle wyśrubowane. Na nasze nieszczęście muzykom nie udało się im sprostać i nawet jeśli wciąż jest to całkiem niezły album, to nie da się ukryć, że w porównaniu z poprzednikami wypada blado.
Panowie albo poczuli się nieco zbyt komfortowo w swojej niszy i postanowili wyciągnąć kilka profitów z racji tego, że tworzą muzykę nastrojową, albo popełnili dość typowy błąd w założeniach - zupełnie niepotrzebnie rozciągnęli kompozycje na "Afterglow". Pewne motywy zostają tu zapętlone stanowczo zbyt wiele razy, a na oczekiwane rozwinięcia chwile musimy się naczekać. Przez to momentami brzmienie wydaje się trącić minimalizmem, który, zwłaszcza w death metalu, jest drogą donikąd.
Niemniej jednak, ciągle znajdziemy tu wszystkie elementy, które wcześniej pozwoliły In Mourning zdobyć szerokie uznanie. Ciężkie, lecz melodyjne i wpadające w ucho riffy gitarowe łączące wpływy metodeathu oraz doom metalu wciąż robią wrażenie, nawet jeśli nieraz odrobinę trzeba na nie poczekać. Przeplatając cięższe elementy ze spokojnymi, nastrojowymi melodiami, które nie oszczędzają na pogłosie, a także delikatnym, czystym śpiewem, muzycy stworzyli naprawdę ciekawą mieszankę, która jednocześnie zgniata słuchacza swą potęgą i monumentalnym brzmieniem, intryguje nieszablonowymi kompozycjami, a w końcu również porywa chłodnym, skandynawskim nastrojem. Z biegiem czasu wypadałoby jednak odrobinę dodać do tej konwencji, ponieważ powtórzenie tego samego schematu czterokrotnie potrafi dość mocno go zużyć, więc nawet jeśli twórcom uda się następnym razem wrócić do poziomu poprzednich wydań, to może okazać się, że publiczność zdążyła się już znudzić. Pewne fragmenty, jak na przykład solówka w "The Grinning Mist" to czyste złoto, które przypomina na co stać tę grupę. Widać zatem, że panowie nie stracili swego talentu, lecz po prostu tym razem postanowili nie podawać nam go w zbyt dużych porcjach.
"Afterglow" to bardzo dobry album zespołu, który przyzwyczaił nas do płyt wybitnych. Jeśli jednak nie przeszkadzają wam drobne dłużyzny, to prawdopodobnie najnowsze wydanie In Mourning przypadnie wam do gustu. Według mnie jest to dobry przykład na to, dlaczego nie należy rozciągać materiału i w razie potrzeby wypuścić go w formie EP.

8/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz