First Fragment - Dasein
Niektórzy muzycy technical death metalowi używają swoich umiejętności w bardzo przemyślany sposób, tworząc wyszukane harmonie, wykorzystując nietypowe tonacje czy układając monumentalne kompozycje, inni z uśmiechem na ustach skaczą w wir najbardziej szalonych pomysłów, traktując ograniczenia fizyczne jedynie jako drobną sugestię. Panowie z First Fragment należą do tej drugiej kategorii i nawet jeśli komuś nie podoba się takie podejście do tematu, trzeba przyznać, że na tym polu są prawdziwymi mistrzami.
Na "Dasein" znajdziemy wszystko poza umiarem. Zewsząd atakowani jesteśmy przez furię sekcji rytmicznej, pomysłowe zagrywki oraz możliwie najszybsze, gęsto upakowane pasaże, którymi szafują nie tylko gitarzyści, lecz także basista. Solówkom nie ma końca, a po każdej można odnieść wrażenie, że właśnie byliśmy świadkami wiekopomnego wydarzenia, w którym granice ludzkich możliwości zostały przesunięte. Do szalonej natury albumu dokładają się również pewne nieoczekiwane nawiązania do innych gatunków, jak muzyka klasyczna, folk czy jazz, od których zespół nie stroni (zwłaszcza od tych pierwszych). Jest to zatem festiwal ciągłych popisów technicznych, lecz przemyślany i z pomysłem. Muzycy zrobili wszystko, by jedyną słuszną reakcją na ich dzieło był opad szczęki, co udało im się bez potknięć.
W warstwie produkcyjnej jest całkiem przyzwoicie. Wprawdzie albumowi brakuje odrobinę przestrzeni, ponieważ muzycy nie zdecydowali się na jakiekolwiek wstawki elektroniczne, czy pogłos, lecz, na szczęście, nagranie jest należycie przejrzyste. Wszystkie partie da się wyłapać bez trudu i o ile uda się nie zgubić w natłoku treści, jaką podają nam kompozycje, można rozkoszować się wszystkim, co twórcy dla nas przygotowali.
"Dasein" to niedorzecznie przegięty album, który zrzucając kajdany rozsądku i umiaru stał się tak imponujący, że nie da się przejść koło niego obojętnie. Fani rozsądnej, stonowanej, minimalistycznej muzyki odbiją się od niego jak od ściany, lecz jeśli pamiętne słowa Yngwiego Malmsteena - "Mniej nie znaczy więcej, więcej znaczy więcej." są równie bliskie waszemu sercu, co mojemu, to zakochacie się w najnowszym dziele First Fragment. Lepszego albumu w tej niszy nie było od czasu debiutu Archspire.
9,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz