KEN Mode - Success
KEN Mode nie był nigdy specjalnie przystępnym zespołem, lecz tym razem przeszli samych siebie. Najwyraźniej świat punk rocka pozazdrościł metalowi ostatniej fali świetnej avant-garde'y, więc ci panowie postanowili wypełnić tę lukę. Zabierając się za to zadanie zupełnie oczyścili swoje brzmienie z metalowych naleciałości, zostawiając, a nawet podkreślając, wszystkie cechy hardcore'u.
"Success" składa się w głównej mierze z hałasu oraz jego różnych wariacji. Każda jego część stara się być jeszcze brudniejsza i nieoszlifowana niż poprzednia, począwszy od garażowej, głuchej produkcji, przez zlewające się riffy, po wokale, którym bliżej do agresywnej melorecytacji, niż śpiewu. Nie znajdziemy tu także wielu melodii czy popisów instrumentalnych, lecz cały ocean gniewu oraz niespodziewanych efektów dźwiękowych, które potrafią zdezorientować nawet najbardziej zaprawionych w bojach fanów ciężkiej muzyki. Zespół bardzo widocznie nie przejmuje się tym, co spodobałoby się ich fanom i zwyczajnie nagrał co tylko przyszło im do głowy. Z drugiej strony, miejscami widać, że w tym szaleństwie jest metoda, a muzycy mogą wiedzieć co właściwie robią. Pewne elementy kompozycyjne wydają się całkiem przemyślane i wykluczają całkowitą przypadkowość kompozycji. Piosenki są całkiem rozwinięte, a nawet zróżnicowane. Pojawienie się wiolonczeli, czy gościnnych żeńskich wokali zupełnie zbija z tropu. W takich momentach widać, że pomimo niezbyt dobrych założeń nie jest to wcale zły album, po prostu został skierowany do ludzi, którzy w muzyce szukają bardzo dziwnych rzeczy.
W tym wypadku nie pozostaje wiele elementów do oceny, ponieważ całość sprowadza się do kwestii, czy podoba nam się wizja muzyki prezentowana przez grupę, czy też nie. Jeśli eksperymentalny hardcore to wasza działka, to nie wyobrażam sobie, jak "Success" mógłby nie przypaść wam do gustu. Natomiast części populacji, dla której ten typ muzyki idzie odrobinę za daleko, nic do tej płyty nie przekona. Osobiście zaliczam się do tej drugiej grupy i mam pełną świadomość, iż ten album zupełnie nie był skierowany do mnie, lecz chcąc nie chcąc muszę wystawić mu ocenę. Nie będę kłamać, KEN Mode nie przekonał mnie do swoich nowych pomysłów.
5,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz