Power Metal
Kamelot - The Black Halo
Tematyka fantasy, falset, dźwięki orkiestry pochodzące z tanich klawiszy, wszechobecna tandeta - te wszystkie cechy sprawiały, że power metal początkowo bardzo łatwo było mieszać z błotem. Takie płyty jak "The Black Halo" to zmieniły. Nie znajdziemy tutaj charakterystycznej nerdowskiej tanizny przywodzącej na myśl garażowe sesje D&D, bądź LARP w którym banda pryszczatych nastolatków udaje prawdziwy zespół, to jest poważna muzyka. Najważniejszym czynnikiem odpowiedzialnym za sukces Kamelot jest niesamowity wokalista - Roy Khan, który moim zdaniem jest jednym z najlepszych w historii metalu. Piosenki są niesamowicie chwytliwe, a jednocześnie przyjemnie zróżnicowane. Wszyscy anty-fani gatunku z pewnością nigdy nie słyszeli tego albumu.
Progressive Metal
Opeth - Ghost Reveries
Każdy gatunek jest lepszy, jeśli do jego nazwy dodamy człon "progressive". W tej kategorii konkurują tylko najlepsi z najlepszych, a królem królów jest Opeth. Chociaż obecnie zwrócili się w stronę prog-rocka porzucając swoje death metalowe korzenie (czego zupełnie nie rozumiem) ciągle możemy wracać do czasów, kiedy byli najlepszym zespołem na planecie. Praktycznie każda piosenka na "Ghost Reveries" to absolutne mistrzostwo świata. Kompozycje oczarowują złożonością, instrumentaliści popisują się umiejętnościami, a wokale, na zmianę, uspokajają i przerażają. Opeth świetnie łączy progresywną subtelność z death metalową potęgą, tworząc jedno z największych dzieł współczesnej muzyki.
Sludge/Stoner Metal
Mastodon - The Hunter
Nie można mówić o ostatnim dziesięcioleciu w metalu bez wspominania o Mastodonie. Po kilku wściekłych, miażdżących albumach oraz genialnym, progresywnym " Crack The Skye", postanowili połączyć i dodatkowo wzbogacić swój miks na "The Hunter". Rezultatem jest płyta świetnie wyważona pomiędzy agresją i melodią, na której jeden świetny riff goni kolejny. Zróżnicowanie to kolejną mocną strona albumu. Mamy tu nastrojowe "The Hunter", "The Sparrow", agresywne "Black Tongue", "Specterlight" oraz energiczne i chwytliwe "Blasteroid" oraz "Curl Of The Burl". Nie jestem sobie w stanie wyobrazić fana metalu, który nie znalazłby tu czegoś dla siebie.
Symphonic Metal
Epica - Design Your Universe
Na temat tego gatunku zdążyłem się już wypowiedzieć przy okazji mojego podsumowania zeszłego roku i przez te parę dni moja opinia zbytnio się nie zmieniła. Jeśli słuchaliście jakiegokolwiek ich albumu nie jesteście zaskoczeni moim wyborem. Epica to bezdyskusyjnie dominuje w swojej kategorii. Nie grozi im podejrzenie, że to piękna wokalistka zapewniła grupie sukces (co niektórym można zarzucić), tutaj muzyka broni się sama. Zespół potrafi doskonale wykorzystać możliwości dane przez orkiestrę, jednocześnie nie zastępując nią umiejętności muzyków. Na "Design Your Universe" da się wyczuć różnorodne inspiracje, od death metalu, przez muzykę filmową aż po folk. Jeśli nie rozumiesz dlaczego tak bardzo wychwalam tę grupę, to najwyraźniej nie słuchałeś ich wystarczająco uważnie.
Thrash Metal
Nevermore - This Godless Endeavor
Chociaż w ostatnim dziesięcioleciu wiele zespołów błyszczało na scenie thrash metalowej, to postanowiłem wybrać ten, który wyróżnia się najbardziej. Wpływ Nevermore na gatunek jest niepodważalny - w latach 90. podtrzymywali, niepopularną w tamtym czasie, tradycję gitarowych popisów. To, miedzy innymi, dzięki nim w ostatnich latach mogliśmy obserwować odrodzenie technicznego grania w muzyce metalowej. Niesamowite umiejętności Jeff'a Loomis'a oraz niepowtarzalny głos Warrel'a Dane'a sprawiają, ze Nevermore jest nie do pomylenia z żadnym innym zespołem. Miejmy nadzieję, że dzięki takim płytom, żaden kolejny nu metal nie sprawi, że znów zapomnimy jak ważne są umiejętności muzyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz