10.Destrage
– Are You Kidding Me? No.
Albumy, których nie można zaklasyfikować pod jeden gatunek zawsze są najciekawsze. Destrage prezentuje unikalną mieszankę melodeath'u, metalcore'u, avant-garde'y i alternatywnego rocka. Temu zespołowi udaje się pewna niespotykana sztuka łączenia chaosu z przystępnością, którą docenią wszyscy fani Protest The Hero, The Dillinger Escape Plan i SikTh. Piosenki są zupełnie nieprzewidywalne dzięki szerokiemu wachlarzowi stylów wokalnych, którymi posługuje się Paolo Colavolpe, wszechobecnym popisom gitarzystów, złożonej warstwie rytmicznej i niecodziennym pomysłom urozmaicającym kompozycję.
9.Machine
Head – Bloodstone & Diamonds
Opłacało się czekać. Pomimo trudności poprzedzających wydanie, Machine Head dostarcza nam kolejny album najwyższej jakości. Zespół kapitalnie wykorzystał dodatkowy czas, który postanowili wziąć na dokończenie płyty. Dzięki ostatecznym szlifom każda piosenka różni się od pozostałych. Fani popisów gitarowych pokochają "Eyes Of The Dead", wielbiciele chwytliwych refrenów długo będą nucić "Take Me Through The Fire", "Now We Die" będzie odpowiadać miłośnikom poprzednich płyt grupy, natomiast "Game Over" odpowiada na pytanie "Jak brzmiałoby Rise Against gdyby grali metal?" (którego w sumie nikt nie zadał, ale i tak dobrze wiedzieć).
8. Destiny
Potato – Lun
Niech nie zmyli was nazwa, przed wami nowy, poważny grasz na scenie progresywnej. Brzmienie tej serbskiej grupy można określić jako połączenie djentu, progresywnego metalu, rocka i pop'u, które razem ze świetnym żeńskim wokalem stanowi prawdziwie unikalną mieszankę. Połączenie kreatywnych kompozycji i chwytliwych melodii nie pozwala oderwać się od albumu. Użycie egzotycznych instrumentów, elektroniki oraz 8-strunowych gitar nadaje całości wrażenie świeżości. Ci, którzy słyszeli trylogię "Bilo" Davida Maxima Micica, będą zachwyceni słysząc, że jego nowy zespół zupełnie nie odstaje od poziomu do którego nas przyzwyczaił.
7. Animals
as Leaders – The Joy Of Motion
Dość długo zastanawiałem się, czy powinienem umieścić "The Joy Of Motion" na mojej liście. Z jednej strony ciężko mi porównać jazz (do którego najbliżej tej płycie) z metalem, a z drugiej w konkursie na najlepszą instrumentalną płytę roku pokonuje "The Endless River" Pink Floyd'ów w przedbiegach. Dzięki umiejętnościom obydwu gitarzystów i potędze 8-strunowych gitar brak basisty jest zupełnie nieodczuwalny. Tosin Abasi ugruntowuje swoją pozycję najlepszego gitarzysty młodego pokolenia, choć koledzy z zespołu zaczynają powoli wychodzić z jego cienia. Polecam wszystkim, nie tylko fanom metalu.
6. Epica
– The Quantum Enigma
Niestety w dzisiejszych czasach trudno o porządny symfoniczny metal. Within Temptation już od dłuższego czasu nie ma zbyt wiele wspólnego z gatunkiem, a od ostatniej płyty Nightwish'a z prawdziwego zdarzenia minęło trochę czasu. Wśród zespołów, które mierzą jakość swojej muzyki pozycją na liście przebojów i ilością odtworzeń na YouTube'ie Epica, niczym ostatnia wioska zamieszkała przez nieugiętych Galów, dzielnie stawia opór najeźdźcom. W piosenkach słychać pracę jaką włożono w kompozycję, partie orkiestry nie sprowadzają się do prostych melodyjek, a gitary to nie tylko prosty akompaniament dla wokali wrzucony na odczepnego. Nawet bardziej singlowe kawałki, o typowej konstrukcji zwrotka-refren-zwrotka, czasem potrafią czymś zaskoczyć. Wszystko to powoduje, że płyta nie sprawia wrażenia kierowanej do miłośników mdłej, radiowej papki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz