poniedziałek, 12 stycznia 2015

Mediocrity Wins?

"Take your bets
Make a choice
Sing the song with your own voice
Sober truth
A lie begins
Take your place
Mediocrity wins"

Z reguły nie lubię, kiedy muzycy w swoich tekstach starają się przemycić wielkie idee, ponieważ wypowiadają się zazwyczaj na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia. Jednak do napisania tego posta zainspirowała mnie genialna piosenka zespołu Leprous niosąca ze sobą uniwersalną prawdę - przeciętność triumfuje. Jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy artyści zamiast naprawiać świat (na czym rzadko który się zna), mówią o zjawisku z ich branży, które w sumie dotyczy nas wszystkich. Zatem dlaczego tak bardzo podoba nam się średnia muzyka?


"Re-using sampled values made for me
 I buy your manufactured ways to be
 Believe the loudest voice will know what's right
 The power lies within the will to fight"


Z tego samego powodu, z którego przeciętne "ostre" sosy z supermarketu są zazwyczaj ostre, jak łyżka do butów. Statystyczna większość klientów nie jest przyzwyczajona do na prawdę wyrazistych produktów, więc producenci, chcąc spłacić swoje kredyty hipoteczne, starają się dostosować do możliwie największej liczby odbiorców. Niewiele osób zadaje sobie trud szukania nowej muzyki, w większości przypadków jej głównym źródłem jest radio. Skierowane do masowego odbiorcy rozgłośnie muszą starannie dobierać piosenki, na tyle nijakie, żeby bez większego wysiłku zdołały przejść nam przez uszy. Oczywiście w myśl zasady, że lubimy te piosenki, które już znamy, w naszych głośnikach nie może zabraknąć również old-school'owych kawałków z przeszłości. To specyficzne połączenie nostalgii z nijakością sprawia, że wizjonerów należy szukać w głębinach internetu. Społeczeństwo jest zdane na pastwę dawnych idoli, odgrzewających ten sam album co parę lat, dla niepoznaki zmieniając okładkę, oraz mdłych melodyjek, zostających w uszach przez parę dni, aż do momentu, kiedy zaczynamy mieć od nich torsje. 

Nie zrozumcie mnie źle, AC/DC to świetny zespół i zrównuje z ziemią większość radiowej konkurencji, ale nie można zaprzeczyć, że ich świeżość mijała już w latach 80.

"The beautified unspoken words make no sense
 Deciphering the shallow mind's consequence
 Just see to that all empty thoughts will duplicate
 Leaving behind a shitload of things to hate"

Obecnie jesteśmy zalewani przez fale średnio utalentowanych zespołów, które są nam podawane jako następcy Metalliki. Oczywiście jest to prawda, jeśli przez "następcy" rozumiemy "naśladowcy" i myślimy o tym momencie w karierze zespołu, kiedy wymienili swoją innowacyjność na przystępność. Triumf przeciętności widzimy jak na dłoni wyszukując "metalcore" w bazie LastFM. Pierwsze miejsce na liście zajmuje Bullet for My Valentine. Jeśli jakikolwiek zespół zasługuje na ocenę 6/10 to właśnie oni. Wszystkie cechy gatunku, nadające mu smak i charakter, są na tyle wyraźne, żeby je wyczuć, lecz rozwodnione odpowiednio, by przeciętny słuchacz nie dostał drgawek z nadmiaru growlu, czy agresywnej sekcji rytmicznej. Szczypta radiowego rocka zapewnia grupie rzeszę oddanych fanów, śpiewających każdy chwytliwy refren na koncertach. Oto idealny muzyczny Big Mac - całkiem zjadliwy, jest bardzo daleko od bycia okropnym, ale jeśli uważasz, że to najlepsze jedzenie na ziemi, to prawdopodobnie niewiele w życiu spróbowałeś. A jak w tej klasyfikacji plasują się naprawdę okropne zespoły, jak Motionless in White, czy Emmure? Wloką się z tyłu, szkoda tylko, że w towarzystwie genialnego The Human Abstract.


Rebus na dziś - znajdź Nickelback'a ukrywającego się w piosence.

"Tiresome disputation boring me
Ascending dullness growing exponentially
Digest the essence of what should have won
Antagonistic radical conviction

Given the chance to improvise something new
Driven by lust to free my mind from me and you
Directed inspiration taking over now
Turning my focus over from why to how"

Ale jak to jest, że średnie zespoły są najpopularniejsze, a mimo to, z dawnych lat zachowało się tyle wspaniałej muzyki, a nawet teraz dobre zespoły od czasu do czasu przebijają się do mainstream'u? W pierwszym przypadku odpowiedź jest dość prosta - przeciętność wygrywa zawsze, lecz zazwyczaj tylko na krótką metę. Pomimo niesamowitego sukcesu grupy Poison w latach 80. z czasem zaczęli odchodzić w zapomnienie, podczas gdy nazwa Guns N' Roses wrzynała się coraz głębiej w świadomość społeczeństwa. Zdarza się również, że z oceanu przeciętności wyrastają pojedyncze wyspy kreatywności. Kluczem do osiągnięcia sukcesu zarówno artystycznego, jak i komercyjnego jest stworzenie wizji muzyki nie godzącego zbytnio w gust generalnej publiczności, jednak wyróżniając się umiejętnościami oraz stylem. Przykładem z niedalekiej przeszłości mogą być Queens of the Stone Age. Muzycznie wpasowują się w ogólną koncepcję alternatywnego rocka, jednak nie jestem w stanie pomylić ich brzmienia z żadnym innym zespołem.

Tak właśnie brzmi mainstream'owa muzyka z charakterem. Miła odmiana, prawda?

Zatem młody muzyku, jeśli chcesz wycisnąć z siebie coś godnego uwagi, porzuć ścieżki wytyczone przez swoich dawnych mistrzów, znajdź swoje brzmienie i wybij się ponad przeciętność. Chyba, że chcesz skończyć jako podkład w reklamie sieci komórkowej, wtedy droga wolna.

PS. Tak przy okazji, jeśli macie ochotę posłuchać czegoś wybitnie nieprzeciętnego, to cały album "Bilateral" jest tak dobry, jak wcześniej wspomniana piosenka. Kawał solidnego, progresywnego metalu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz