piątek, 10 lipca 2015

Recenzja - Cradle Of Filth - Hammer Of The Witches

Cradle Of Filth - Hammer Of The Witches

Nigdy nie byłem fanem Cradle Of Filth, bynajmniej nie przez moją miłość do "prawdziwego" black metalu, lecz z powodu ich dość nieciekawych piosenek. Nigdy do końca nie zrozumiałem dlaczego to akurat oni, spośród wszystkich zespołów melodic black metalowych osiągnęli największy sukces. W końcu naprawdę nie trzeba daleko szukać, by znaleźć lepsze grupy grające ten rodzaj muzyki. Może to kwestia wizerunku, może byli mocniej promowani, ale nie wydaje mi się, żeby mogła to być zasługa piosenek. Również tym razem dostarczyli nam strasznego przeciętniaka.
Co prawda nie znajdziemy tu specjalnie rażących uchybień, bądź niewybaczalnych grzechów muzycznych, jednak na "Hammer Of The Witches" brakuje czegoś, bez czego nie może obyć się żaden dobry album, czy to metalowy, czy jakikolwiek inny - zapadających w pamieć piosenek. Nie mam tu oczywiście na myśli chwytliwych hitów lata, lecz zwyczajnie fragmentów, które zwróciłyby moją uwagę, zachwyciły, lub spowodowały, iż przez moją głowę przeleciałaby prosta myśl "o, to jest całkiem niezłe". Niestety po przesłuchaniu całej płyty słuchacz nie jest w stanie przypomnieć sobie żadnej kompozycji.
Ciężko jednak wskazać tu winnego, ponieważ nie ma tu zarówno zapierających dech w piersiach motywów, jak i wyjątkowo haniebnych potknięć. Gdyby oceniać wszystkie elementy kompozycji z osobna prawdopodobnie większość wypadłaby nie najgorzej, nie wybitnie, ale też nie słabo. Gitary miejscami od czasu do czasu zagrają solidny riff. Tu i ówdzie pojawi się urozmaicający muzykę motyw klawiszowy, któremu jednak bardzo daleko do twórczości Fleshgod Apocalypse czy nawet Dimmu Borgir. Również miłą odskocznią potrafią być żeńskie wokale, które niestety również specjalnie nie powalają. Sekcja rytmiczna natomiast robi prawie wszystko, by nie rzucać się w uszy. Jedynie głos samego Dani'ego Filth'a działa na mnie odrobinę drażniąco, lecz jak przypuszczam, jest to w głównej mierze kwestia gustu. Problemem jest zatem brak choćby jednego elementu, który byłby naprawdę dobry i warty zapamiętania oraz widoczny brak interesujących pomysłów ze strony kompozytorów.
W rezultacie "Hammer Of The Witches"  jest książkowym przykładem doskonale średniego albumu. Nie ma tu za co specjalnie pochwalić, a piosenki wylatują z pamięci gdy tylko się skończą. W tym gatunku jest wiele płyt, które biją na głowę najnowsze wydanie Cradle Of Filth, więc jeśli nie odczuwacie wyjątkowej potrzeby, żeby się z nim zapoznać, możecie śmiało sobie je odpuścić.

5/10

3 komentarze:

  1. Co za brednie! "Nigdy nie byłem fanem Cradle Of Filth" - i tu powinna recka sie zakonczyc. To jeden z najlepszych albumow CoF w ogole, idealnie laczacy moc Cruelty z melodyjnoscia Midian, Wez chlopie idz stad...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc nie można oceniać zespołów, których się nie uwielbia? Od kiedy? Nie porwałem się na gatunek, o którym nie mam zielonego pojęcia. Zwyczajnie patrząc z perspektywy kogoś, kto nigdy za grupą nie szalał (a coś mi mówi, że nie jestem jedyną taką osobą na świecie) informuję, że ich najnowsze dzieło również mnie do nich nie przekonało. Słyszałem masę ciekawszych wydań zarówno melodic black metalowych, jak i symfonicznych, i uważam, że gdybym nie odniósł tej płyty do całości gatunku, zamykając się jedynie w obrębie wcześniejszej twórczości CoF, byłbym nierzetelny. Uczciwie zaznaczyłem swój stosunek do zespołu oraz z jakiej perspektywy piszę swoją recenzję, a gdybym przyjął punkt widzenia kogoś kim nie jestem byłbym nieszczery. To jest właśnie moja opinia na temat tej płyty i nie mam innej, a kłamać nie zamierzam. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza to jego prawo, ale ja również mogę mieć swoje zdanie, nawet jeśli nie jestem fanem.

      Usuń
    2. Cradle Of Filth nie gra i nigdy nie będzie grać żadnego rodzaju black metalu (grają zbyt skomplikowaną, maksymalnie przearanżowaną, technicznie finezyjną, trudną muzykę - czyli same przeciwieństwa Emperor, Darkthrone, Satyricon i 1000 innych black czy pseudo metalowych zespołów które kiedyś nagrały płyty tego gatunku. ). Cradle Of Filth nie można ich porównywać do Dimmu Borgir bo w Dimmu jest 2 gitarzystów którzy nie zagraliby razem żadnego utworu z Hammer Of The Witches :) :) :) . Jestem obiektywny, słucham codziennie różnych gatunków metalu od 20 lat po X godzin dziennie. Zgadzam się w 100% że "brak choćby jednego elementu, który byłby naprawdę dobry i warty zapamiętania oraz widoczny brak interesujących pomysłów ze strony kompozytorów.". Ale to nie jest wada że ciężko zapamiętać płytę która zawiera tyle samo treści co 5 płyt Dimmu :) które można sobie nucić idąc spać. Cradle stworzyło płytę która budzi a nie powoduje sen. Taki był zamysł twórców i udało im się. Szkoda że w recenzji nie było nawiązania do lepszych grup grających ten sam gatunek. Także prośba o wskazanie faworytów/konkurentów dla tej płyty.
      "Niestety po przesłuchaniu całej płyty słuchacz nie jest w stanie przypomnieć sobie żadnej kompozycji." tak jest zawsze podczas przesłuchania jakiejkolwiek płyty do5 razu, potem jest łatwiej. Tak jak w matematyce, wszyscy ją kochają ale jak słyszą grupy Liego czy Galois to już mają opór i mówią -> za trudne ...........

      Usuń