poniedziałek, 20 lipca 2015

Recenzja - Chaos Magic - Chaos Magic

Chaos Magic - Chaos Magic

Nie ma co owijać w bawełnę - Timo Tolkki sięgnął dna. Już od jakiegoś czasu było wiadomo, że najlepsze lata ma za sobą. Ostatni album Stratovarius, na którym był obecny nie udał się specjalnie, jego płyty solowe była niezwykle przewidywalne i nieciekawe. Można więc było się spodziewać, że również tym razem nie dostaniemy dzieła najwyższych lotów, lecz nie przypuszczałbym, iż odwali tak banalną amatorszczyznę.
"Chaos Magic" to, lekko mówiąc, kompletna porażka. Nie jest to kwestia pewnych niewybaczalnych przewinień, lecz rażącego braku jakichkolwiek zauważalnych pozytywów. Czasem można odnieść wrażenie, iż twórcy specjalnie starali się, by piosenki były jak najmniej interesujące. Kompozycje są tu wybitnie proste, niestety nie rekompensują tego chwytliwymi refrenami, które akurat w power metalu są nieodzowne. Każdy kawałek podąża utartym schematem refren-zwrotka-refren, który jednak dość często przeistacza się w powtarzanie tego samego, prostego motywu przetykając go drobnymi przerywnikami. Próżno szukać tu nieoczekiwanych zwrotów akcji, oryginalnych pomysłów, a nawet ciekawych riffów czy popisów instrumentalnych. Wszystko kręci się wokół prostej melodii wokalnej, a wszystkie pozostałe elementy kompozycji są wyłącznie akompaniamentem. Kompozytorzy zdecydowanie poszli tu na łatwiznę, przez co piosenki nudzą się jeszcze zanim się skończą, nie mówiąc nawet o kolejnych przesłuchaniach. Tak brzmią amatorskie nagrania wykonane przez niezbyt utalentowanych, początkujących muzyków.
Jeśli chodzi o wykonanie nie jest lepiej. Wokale Cateriny Nix nie są może najgorsze, lecz do czołówki gatunku dużo jej brakuje. Miejscami słychać, że z niektórymi partiami wyraźnie zbytnio się siłuje, a miejscami zwyczajnie śpiewa nieco pod dźwiękiem. Toimo Tolkki również nie szafuje swoimi umiejętnościami i gdyby nie fakt, że jego nazwisko jest na okładce albumu, ciężko byłoby się domyślić, że miał z nim coś wspólnego. Perkusja natomiast ogranicza się do zupełnie najprostszych nabić i nie oferuje słuchaczom żadnych ciekawszych rytmów.
"Chaos Magic" z każdej strony śmierdzi amatorszczyzną. Nie rozumiem jak Timo Tokki był w stanie stoczyć się tak nisko. Nie wiem, czy po prostu zupełnie nie przyłożył się do tego albumu, czy jego źródło inspiracji doszczętnie wyschło, lecz jeśli tak mają wyglądać jego kolejne wydania to może czas pomyśleć o emeryturze. Na jego miejscu, po usłyszeniu produktu końcowego odmówiłbym podpisania się pod nim. Tę płytę należy omijać szerzej niż wany bez tylnych okien z napisem "darmowe cukierki".

2,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz