The Gentle Storm - The Diary
Jako wielki fan zarówno Arjena Lucassena jak i Anneke Van Giersbergen byłem niesamowicie podekscytowany, kiedy usłyszałem o The Gentle Storm. Informacja, że ten projekt pokaże nam nigdy wcześniej nie widziane, folkowe oblicze tej dwójki muzyków dolała tylko oliwy do ognia. Moje oczekiwania były niesamowicie wysokie. Na papierze wszystko wyglądało jak recepta na album roku. Stawianie tak wyśrubowanych wymagań z reguły kończy się przykrym rozczarowaniem, na szczęście tym razem obyło się bez tego.
Zaskakująco, album dostarcza dokładnie to, czego wszyscy się spodziewali - połączenia wczesnego The Gathering z progresywnym rozmachem Ayreona oraz folkowymi melodiami. Ta kombinacja po prostu nie miała szansy nie wypalić. Charakterystyczne wokale Anneke świetnie spisują się jako motor napędowy dla złożonych kompozycji Arjena. Melodie wpadają w ucho, a partie symfoniczne oraz akcenty muzyki regionalnej z różnych zakątków świata nadają całości kolorytu. Mimo, że folk metal nie jest gatunkiem znanym ze szczególnego zróżnicowania wewnętrznego (zwłaszcza ostatnio), niesamowity talent muzyków zaangażowanych w projekt sprawił, iż The Gentle Storm ciężko pomylić z jakimkolwiek innym przedstawicielem tej sceny. Próżno szukać tutaj nudnawych kawałków, pozbawionych charakteru, które zanudziłyby słuchacza już po pierwszym przesłuchaniu. Chociaż nie jest to płyta tak oszałamiająco progresywna, jak chociażby "The Human Equation" czy ostatnie "The Theory Of Everything", to "The Diary" wciąż nie stawia wyłącznie na chwytliwe refreny oraz banalne motywy. Piosenki mają swoją głębię, aczkolwiek nie tak przepastną, jak wcześniejsze popisy Lucassena.
Album został podzielony na dwie części: "Gentle", na której znajdziemy czysto folkowe, akustyczne aranżacje oraz "Storm" - w zamyśle cięższą, z gitarą elektryczną i mocniejszą perkusją. Rozumiem, że wielu może polubić bardziej lżejszą wersję, lecz moim zdaniem delikatniejsze oblicze płyty jest odrobinę przesłodzone, a brak ostrzejszych fragmentów momentami doskwiera. Dopiero po dorzuceniu odpowiedniej dawki metalu kompozycje prezentują swój pełny potencjał. Chociaż bez porównywania "Storm" do "Gentle" ciężko zauważyć tu specjalny ciężar, to jest go wystarczająco dużo, by piosenki sprawiały bardziej monumentalne wrażenie, a także, by zrównoważyć ich melodyjną naturę oraz delikatny śpiew Anneke. Moim jedynym zarzutem pod adresem albumu, jest fakt, że riffy gitarowe nie są specjalnie rozwinięte i raczej ograniczają się do roli akompaniamentu. Zdaję sobie sprawę, iż wynika to z samych założeń koncepcyjnych krążka, aczkolwiek wciąż odrobinę mi to doskwiera.
"The Diary" to świetny album, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Anneke Van Giersbergen oraz Arjen Lusassen stworzyli razem niesamowitą płytę, która nie może nie spodobać się fanom ich dotychczasowej twórczości. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy szukają lekkiej i przyjemnej, lecz złożonej oraz intrygującej muzyki z charakterem.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz