Step In Fluid - One Step Beyond
Jak już wielokrotnie wspominałem, mam szczególną słabość do wszelkich prób łączenia metalu z jazzem. Z jakiegoś powodu ta kombinacja wydaje mi się jednym z najlepszych pomysłów muzycznych od czasu skonstruowania pierwszych instrumentów elektrycznych. Jednocześnie wykonywanie oraz komponowanie tego typu muzyki jest na tyle niepopularne, że jestem skazany na wieczny niedobór jazz metalu w moich głośnikach. Z pomocą przyszli mi muzycy Trepalium oraz Klone, dostarczając jeden z najlepszych, lecz niestety zarazem najkrótszych albumów w gatunku.
"One Step Beyond" to płyta, którą bardzo trudno sklasyfikować. Po pierwsze nie do końca czuję się komfortowo nazywając longplayem progresywną płytę, która trwa niecałe pół godziny. Po drugie same kompozycje nieraz sprawiają, iż nie jestem pewien, czy to co słyszę to po prostu ciężko brzmiący jazz, czy bardzo niecodzienny metal. Step In Fluid należy do obydwu tych światów równocześnie. Przesterowane, ciężkie gitary wykonują tu melodie niemalże wyciągnięte z płyt Weather Report, a brzmienie basu leży mniej-więcej pomiędzy agresywnymi popisami technical death metalowymi, a delikatnym, nastrojowym fusion. Perkusja potrafi zarówno nadać potężnej, rytmiki charakterystycznej dla ciężkich brzmień, przemycić kilka intensywnych przejść, jak i uspokoić lżejszymi, precyzyjnymi, jazzowymi nabiciami.Wydanie to jest w całości instrumentalne, więc przynależności do konkretnej sceny nie określa również typ wokalu. Pełno tu także drobnych smaczków w postaci różnorodnych klawiszy, a czasem saksofonu, bądź wszelkiej maści innych instrumentów, lub efektów. Tak intrygujące połączenie tych dwóch gatunków zaowocowało jednym z najlepszych albumów gatunku. Kompozycje są wręcz hipnotycznie wciągające, nie sposób oprzeć się ich porywającej atmosferze.
Chociaż nie umiem jednoznacznie stwierdzić, czy "One Step Beyond" to bardzo metalowo wykonany jazz, czy bardzo jazzowo skomponowany metal, lecz jedno wiem na pewno - zakochałem się w tej płycie po uszy już przy pierwszym przesłuchaniu. By nie zachwycić się tym albumem trzeba być wybitnie niewrażliwym na muzykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz